poniedziałek, 13 maja 2013

Rozdział IX



Obudził mnie śpiew ptaków. Powoli otworzyłam oczy i zaczęły docierać do mnie wydarzenia z wczorajszego wieczora.
Kaspian w moim pokoju. Spotkanie na korytarzu. Hrabia Montez. Bal. Ostatni taniec. Krzyk Łucji. Wizyta lekarza. Kaspian przy moim łóżku…

„Kaspian przy moim łóżku?!”

Spojrzałam na śpiącego chłopaka, który opierał głowę o moje kolana. Co on tu w ogóle robił? Poczułam, że zaczyna się budzić. Leniwie otworzył oczy, lekko zdezorientowanym wzrokiem rozejrzał się wokoło. Zrozumienie pojawiło się na jego twarzy. Przeciągnął się z jękiem, a mnie krew napłynęła do twarzy. 

- Dzień dobry. – przywitał się sennie. – Jak się czujesz?

- Nie najlepiej. – przyznałam, nie było sensu kłamać.Ból głowy nie minął i gdy brałam oddech kuło mnie w żebrach. – Która godzina?

- Jeszcze wcześnie. – powiedział podchodząc do okna.

- Chciałabym ci podziękować za wczorajszy wieczór. Za bal i za twoją obecność, że zostałeś ze mną… - zaczęłam się plątać. Wzięłam głęboki oddech ignorując ból. – W każdym razie, dziękuję.

- Zawsze do usług. – uśmiechnął się serdecznie. Podszedł do mojego łóżka z nieodgadnionym wyrazem twarzy i pogłaskał mnie po policzku. Mimowolnie zamknęłam oczy wtulając się w jego dłoń.

Ktoś zapukał. Otworzyłam oczy, w których widać było zrezygnowanie. Z ciężkim westchnieniem powiedziałam: - Proszę.

- Jak się miewa moja droga siss? – Edmund najwidoczniej tryskał dziś energią. – O, Kaspian. Przeszkodziłem? – zapytał z chytrym uśmiechem.

- Nie, skąd, masz znakomite wyczucie czasu. – zadrwiłam.

- Dobra dobra. Chciałem cię poinformować, że dziś odbywają się twoje pierwsze lekcje z panem de Miro, jeżeli jednak nie czujesz się dobrze…

- Odmów proszę. Nie czuję się na siłach na naukę czegokolwiek. – szybko odpowiedziałam. Tak naprawdę, wiedzę na temat prawa miałam całkiem sporą. Wątpiłam jednak, że prawo XX wiecznej Anglii mogłam porównywać z ówczesnym narnijskim. Co bądź, Piotr bardzo dbał o nasze wykształcenie. 

- Nie ma sprawy, wyślę gońca z informacją. Zdrowiej! – i wyszedł.



Wpatrywała się przed siebie ze zrezygnowanym wyrazem twarzy. 

- Co ci jest? – nie mogłem się powstrzymać przed zadaniem tego pytania.

- Nie lubię Monteza. Może to przewrażliwienie, ale patrzy na mnie tak obleśnie, nieprzyzwoicie. Nie czuję się przy nim komfortowo. Chociażby wczorajszy taniec, gdy tak arogancko i bezwstydnie mnie do siebie przygarniał. To były jedne z najgorszych chwil w moim życiu. Boję się myśleć do czego może się posunąć podczas lekcji, gdy będziemy całkiem sami.  – spojrzała na mnie przepraszająco. – Wybacz, że cię tym obarczam. Musiałam z kimś porozmawiać.

- Nie przepraszaj. – zacisnąłem gniewnie szczęki. Na samą myśl, o tym jak bezczelnie się zachował dostawałem furii. – Dopilnuję, aby nic takiego więcej się nie powtórzyło. Obiecuję. Jeśli Montez zrobi coś, co ci się nie spodoba natychmiast mi powiedz. – zapewniłem z żarem w oczach.

___________________________

Wrzucam krótki i na szybko, ale jutro dostaniecie następny ;)
Od przyszłego tygodnia rozdziały będą ukazywały się rzadziej. Muszę wziąć się do nauki i zbierać punkty, więc będę miała mniej czasu na pisanie.
Do następnego ;*

2 komentarze:

  1. Masz tempo :P
    Niedawno założyłaś bloga a już opublikowałaś 9 rozdziałów. Jestem pod wrażeniem i czekam na ciąg dalszy jutro. Oczywiście zawsze ktoś im musi przeszkodzić.
    Całkiem Cię rozumiem. W szkole teraz wszyscy poprawiają oceny, a nauczyciele jak na złość robią więcej sprawdzianów. Też mam problem z pisaniem, więc rozdział u mnie pojawi się pewnie pod koniec tygodnia, ewentualnie w przyszłym.

    Gorąco pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Proszę, proszę... Edmund i jego wyczucie czasu jest świetnie! Muszę się zgodzić z Katrin. Dopiero zaczęłaś pisać, a to już 9 rozdział! Jestem pod wrażeniem! W szkole mi się też masakra zaczyna, sprawdziany i sprawdziany! U mnie rozdział nie wiem kiedy się pojawi, ale postaram się dodać go w tym tygodniu....

    Pozdrawiam cieplutko i weny!

    OdpowiedzUsuń