wtorek, 14 maja 2013

Rozdział X



Od balu minęły dwa tygodnie. Wyzdrowiałam i zniknęły mi siniaki. W ciągu tych dwóch tygodni Kaspian poświęcał mi wiele uwagi. Razem odbywaliśmy spacery po ogrodzie i był ze mną podczas lekcji prawa. De Miro nie był zadowolony z jego obecności, ale nie przeszkadzało mu to w ciągłym wpatrywaniu się we mnie. Czasami zaciskał palce na mojej dłoni, niby po to bym skupiła się na lekcji lub by zaakcentować coś wyjątkowo ważnego.

Za chwilę miałam odbyć pierwszą lekcję pojedynku.

Stałam w pokoju przed dużym lustrem i siłowałam się z guzikami i pasem od koszuli. Piotr uznał, że potrzebny mi specjalny strój do ćwiczeń. 

„Powiedz mi, jak masz zamiar wymachiwać mieczem w tych obszernych sukniach?” 

 Że niby wysokie skórzane buty, rybaczki dobrze przylegające do ciała i jakaś dziwna koszula z guzikami z tyłu, pasem i kawałek skóry ma mi w czymś pomóc? Wolne żarty! 

- Można? – usłyszałam dobiegający z korytarza głos Kaspiana.

- Jasne, wejdź. – poddałam się, za nic nie potrafiłam ubrać tego CZEGOŚ. – Bądź tak miły i wyjaśnij mi po co to wszystko i jak mam się w to ubrać? – rzekłam z rozdrażnieniem. 

Zaśmiał się na widok mojej miny i zaczął wyjaśniać: - Spodnie i obszerna koszula są w zasadzie tylko dla wygody, pas również. Dają ci więcej możliwości ruchu. Jednak te grube jakby bransolety po to by nie bolały cię nadgarstki. Miecz nie należy do najlżejszych broni więc musisz mieć usztywnienie, w przeciwny razie padłabyś po pięciu minutach.

- Ty ich nie nosisz. – zauważyłam.

 - Owszem, ale jestem też od ciebie o wiele silniejszy i mam więcej doświadczenia. – wypiął dumnie pierś.

- Skoro tak, to pomóż mi się ubrać, bo zaraz stracę do tego cierpliwość. – powiedziałam zrzędliwym tonem.

Zapinając guziki na plecach, niby przypadkiem musną palcami moją skórę. Najpierw na plecach, potem poczułam dużą ciepłą dłoń na karku. Przeszedł mnie rozkoszny dreszcz. Usłyszałam jego cichy śmiech, gdy sięgał po pas. Obdarzyłam krytycznym spojrzeniem skórzane „wspomagacze”, ale posłusznie wyciągnęłam nadgarstki. Nie mógł powstrzymać parsknięcia na widok mojej miny.

Niespodziewanie podniósł oczy. Jego spojrzenie z tak niewielkiej odległości totalnie mnie sparaliżowało. Patrzył na mnie z uczuciem i żarliwością, lecz jakby niepewnie. Nasze usta dzieliły milimetry…

- Zuzka no, ileż można czekać?!

Odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni. Czułam, że robię się coraz bardziej czerwona.

- Witaj Łucjo. – powiedziałam spokojnie starając się opanować drżenie. – Już schodzę.

- Drogi Kaspianie, może miałbyś ochotę zobaczyć Zuzannę w akcji? – zaproponowała.

Nie byłam w stanie spojrzeć na niego by zobaczyć jaką ma minę. – Z przyjemnością. – odrzekł przepuszczając mnie w drzwiach.

 
W Wielkiej Sali czekali już na nas Edmund, Piotr i pan Forte. Uśmiechnęli się na nasz widok.

- Wasza wysokość, pani. – pan Forte skłonił się lekko Kaspianowi i pocałował mnie w dłoń. – Możemy 
zaczynać?

- Tak.

Przeszliśmy na środek Sali i wzięliśmy miecze.

- Może najpierw mały pojedynek? – zaproponował.

- Chętnie, ale uprzedzam, że jestem w tym dość kiepska. – przyznałam lekko zawstydzona.

Zaczęliśmy krążyć wokół siebie.

- Zasada pierwsza: Uderz pierwsza. Nie czekaj na zaproszenie. – powiedział i ruszył.

Udało mi się zablokować jego atak i wymierzyłam w niego ostrze. Z łatwością go uniknął. Ponowił atak z prawej strony więc szybko odsunęłam się na lewą. Zamachnął ostrzem obok mojego nosa i musiałam kucnąć, by mieć go w jednym kawałku. Trwało to dobre dziesięć minut, wciąż wymierzaliśmy ciosy i odskakiwaliśmy od siebie. W końcu obróciłam się na pięcie i uderzyłam na oślep. Trafiłam w jego pas, który upadł głucho na ziemię, po czym poślizgnęłam się i boleśnie upadłam.

Nie miałam nawet siły by się podnieść. Pan Forte podał mi rękę, którą z wdzięcznością chwyciłam.

- Wybacz pani, poniosło mnie. – wyznał skruszony. – Aczkolwiek muszę powiedzieć, że poszło panience 
całkiem dobrze jak na pierwszy raz.

- Dziękuję. Wiem jednak, że gdyby dał pan z siebie wszystko, po paru minutach leżała bym na ziemi.

- Owszem, ale moim zadaniem nie jest dać pani, że tak powiem wycisk, lecz nauczyć ją walki.

Podczas lekcji pokazał mi jak trzymać miecz, aby uzyskać jak największą siłę uderzenia. Delikatnie zasugerował, że powinnam nie machać tak lewą ręką i starać się stać na całych stopach.

 - Następna lekcja odbędzie się w przyszłym tygodniu, ale tym razem na świeżym powietrzu. Do zobaczenia. – ukłonił się i wyszedł.

Poczułam, że zaraz się przewrócę, więc usiadłam na posadzce. Czoło miałam mokre od potu i nieziemsko bolały mnie nadgarstki.

- Jestem pod wrażeniem. – przyznał zaskoczony Piotr. – Nie sądziłem, że będziesz potrafiła utrzymać miecz w rękach a co dopiero walczyć! Jednak końcówka była fenomenalna. – zaśmiał się.

- Naigrywaj się ze mnie, pewnie. Dobrze wiesz, że chodziłam na zajęcia samoobrony i wcale nie jestem taka koślawa jak wam się wydaje. – pokazałam mu język.

- Wmawiaj to sobie. – Edmund nie mógł powstrzymać się od złośliwego komentarza. – Co powiesz, barcie? – wskazał głową na miecze.

- Pojedynek? Ha! Będzie ciekawie.

- Mężczyźni… - mruknęła Łucja i wyszła.

Także się podniosłam i ruszyłam do wyjścia. Kaspian dogonił mnie na schodach.

- Miałabyś może ochotę na przejażdżkę konną? – zapytał.

- Bardzo chętnie. – odpowiedziałam niemal natychmiast. – Tylko daj mi się odświeżyć i przebrać. – wskazałam na swój strój.

- Oczywiście. Gdy będziesz gotowa, zejdź do mojego gabinetu.
________________________

Ze sceną pojedynku miałam duży problem. Nigdy nie pisałam czegoś takiego i prawdę mówiąc nie widziałam, więc ciężko mi było się za to zabrać. Wyszło jak wyszło.

Dzięki za słowa otuchy :) Zauważyłam, że jak nie ma sprawdzianów to ze wszystkiego przez 3 tygodnie, a jak już są to chodzą stadami. 

Amy i Katrin, czekam na nowe rozdziały na waszych blogach i życzę weny :pp

Postaram się dodać coś w niedzielę, bo nie mam nic więcej napisane :-/ Może coś naskrobię przez te parę dni.

Trzymajcie się :*

3 komentarze:

  1. Jaki piękny pojedynek. Zwłaszcza końcówka :D Moim zdaniem opis całego pojedynku dobrze ci wyszedł. Mój pierwszy taki opis wyglądał podobnie :)
    Czekaj, czekaj, a się doczekasz!

    Pozdrawiam i weeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeenyyyyyyyyy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Pojedynek mnie zaskoczył, ale uważam że bardzo dobrze ci wyszedł. Zuzanna nie jest taka słaba jak może się wydawać :P
    I masz, znowu im przerwano. Jak nie Edmund to Łucja. Pewnie jeszcze kiedyś Piotrek wkroczy :D

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam :)
    Serdecznie zapraszam do mnie na rozdział pierwszy. [magiczna-narnia]
    A ja czekam do niedzieli skoro napisałaś że może zdążysz coś dodać :D

    OdpowiedzUsuń